Obudziłam się wcześnie. Nie mogłam spać dzisiejszej nocy. Ciągle myślałam o tym, czy mama poradzi sobie sama z Idą. Spojrzałam na zegar wiszący nad moim łóżkiem. Mniejsza wskazówka wskazywała godzinę szóstą, a dłuższa przesuwała się w stronę dwunastki. "Ale ja jestem punktualna" pomyślałam. Przetarłam oczy, które jeszcze kleiły się po nocy. Byłam nieprzytomna, ale wiedziałam, że dziś już nie zasnę. Szybko wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Wcześniej nie zauważyłam, że został urządzony w bardzo nowoczesnym stylu. Podeszłam do ogromnej szafy. Otworzyłam jej drzwiczki. Spojrzałam na jedyną rzecz, która tutaj należała do mnie. Wyciągnęłam z walizki mój różowy, mięciutki szlafrok w jednorożce i założyłam go na siebie. Nie zdążyłam jeszcze wypakować wszystkich ubrań, które zabrałam ze sobą do Londynu. Ruszyłam w stronę łazienki próbując przyzwyczaić się do światła, które rzucała lamka stojąca na szafce nocnej. Nawet nie pamiętam, kiedy ją zapaliłam. Podeszłam do umywalki. Odkręciłam zimną, a wręcz lodowatą wodę, nabrałam jej w obydwie dłonie i chlustnęłam sobie na twarz. Dreszcze przeszły przez całe moje ciało. Popatrzyłam w lustro powieszone nad umywalką zajmujące powierzchnię całej ściany. Obserwowałam swoje napuchnięte usta i zaropiałe powieki. Nic dziwnego, że Adam zakończył nasz związek. Kochałam go i może on też mnie kochał. Może tak, może nie. Wydawało się, że tak. Tylko, czy wtedy polazłby do tej laski i przespał się z nią? Już od jakiegoś czasu zadaję sobie to pytanie. Pewnie wolał te jej wypchane cycki i dużą dupę. No tak, przecież u mnie nie było nawet za co złapać. Przeniosłam wzrok na moje piersi. Jak wieszak. Skierowałam oczy z powrotem na twarz. Dużo osób mówiło mi, że jestem ładna. Jednak patrząc na swoje odbicie w lustrze, stwierdziłam, że musieli pomylić mnie z kimś innym. Uśmiechnęłam się blado próbując pocieszyć samą siebie. Wyjęłam z kosmetyczki płyn do płukania jamy ustnej, otworzyłam butelkę i wlałam trochę roztworu do ust. Po kilku sekundach wyplułam go do umywalki. Wykonałam resztę porannych czynności związanych z moim wyglądem. Gdy wychodziłam z sypialni, zgasiłam światło i zamknęłam za sobą drzwi. Spodziewając się, że chłopcy jeszcze śpią nawet nie pofatygowałam się, żeby zapalić wielki żyrandol wiszący nad schodami. Cichutko zeszłam po schodach i powoli skierowałam się w stronę kuchni. Byłam okrutnie głodna. Mój żołądek okazał się pusty już wczoraj wieczorem, ale to zignorowałam. Podeszłam do lodówki. Znowu przeszły mnie dreszcze, gdy tylko postawiłam stopy na zimnych, białych kafelkach. Otworzyłam czarne drzwi zamrażalki i przez chwilę stałam z zaciśniętymi powiekami czując na sobie bijący z niej chłód. Otworzyłam oczy i zajrzałam do środka. Wyjęłam zieloną sałatę, dwa pomidory. Sięgnęłam jeszcze po ogórek i skroiłam wszystko, potem wrzucając do szklanej miski, którą wyciągnęłam wcześniej z szafki. Wymieszałam warzywa drewnianą łyżką. Otworzyłam jeszcze szufladę i zabrałam z niej widelec, po czym zaczęłam jeść sałatkę. Gdy przechodziłam koło lodówki, mój wzrok przyciągnęła przyczepiona do niej czterema magnesami fotografia przedstawiająca Harrego prawdopodobnie z mamą i siostrą albo kuzynką.
Odstawiłam miskę na blat obok, a moje kąciki ust mimowolnie uniosły się w górę. Delikatnie przekechałam opuszkami palców po zdjęciu i pomyślałam o mojej najbliższej rodzinie. Rozbita. Cierpiąca. Nieszczęśliwa. To jedyne przymiotniki, którymi udało mi się określić najbliższych. Jedynym plusem w całej tej historii było, że Ida nie musiała tego znosić. Uśmiechnęłam się blado. Po moim różanym policzku spłynęła jedna, mała łza.
- Wiem, że Harry jest przystojny, ale płakać z powodu tego, że nie jest singlem nie powinnaś. - podskoczyłam w miejscu, gdy usłyszałam dźwięk znajomego głosu. Odwróciłam się w o 180 stopni i ujrzałam rozbawionego Nialla.
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam z wyrzutem ocierając łezkę.
- Wiem. - szepnął Niall dalej się uśmiechając.
- Co cię tak bawi? - zapytałam siadając na blacie. Zakryłam sałatkę swoimi plecami. Nie chciałam, żeby chłopak zobaczył miskę z jedzeniem. Miałam dziwne przeczucie, że nie zawachałby się podkraść mi trochę sałatki. Uśmiech powoli ogarniał całą jego twarz.
- Nic. - odpowiedział krótko.
- Niall! - powiedziałam nieco głośniej chcąc wymusić na nim wyjaśnienia. - Powiedz.
- A magiczne słowo? - zażądał.
- Proszę? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Miałem na myśli coś bardziej jak "kupię ci żelki", ale to też może być. - Gdy skończył zdanie, uśmiech wykwitł także na mojej twarzy. - No mów, dlaczego płaczesz?
- Niall... - zaczęłam westchnieniem, ale chłopak mi przerwał:
- Po prostu powiedz co cię tak męczy. Już wczoraj było po tobie to widać. A tak a propos to chyba spodobałaś się Zayn'owi i Harr'emu. - Puścił do mnie oczko, ale później jego twarz przybrała nieco poważniejszy wyraz. - Tylko uważaj, bo jak się już dziewczyna spodoba Malikowi to się tak łatwo go nie pozbędzie, a za to u Harrego sprawa wygląda zupełnie inaczej. Jego uczucia są strasznie płytkie. Raz się zdarzyło, że jego związek trwał dłużej niż rok. Z niejaką Taylor - skrzywił się i popatrzył na mnie jakby oczekiwał odpowiedzi. Nawet lubiłam niektóre jej piosenki. Szczególnie tą z Igrzysk Śmierci, ale chyba Niall nie przepadał za tą dziewczyną.
- Po co mi to mówisz? - zadałam pytanie z nutką podejrzliwości w głosie. - Zayn to zupełnie nie mój typ, a Harry jest zajęty przez moją najlepszą przyjaciółkę.
- Czyli, że gdyby Harry był singlem to byś... - urwał i poruszył znacząco brwiami. Zaśmiałam się i zeskoczyłam z blatu. Zupełnie zapomniałam o sałatce, która stała za mną.
- Tego nie powiedzia... - zaczęłam. Jednak przerwałam, gdy zauważyłam, że wzrok Niall'a został natychmiast przyciągnięty przez miskę na blacie.
- Widzę, że zrobiłaś śniadanko. - szepnął. Oblizał wargi, a jego oczy zrobiły się duże jak pięć złoty.
- Nie dla ciebie. - burknęłam naburmuszona i szybko zabrałam miskę spod jego zasięgu.
- Maja, proszę. - uśmiechnął się słodko.
- Nie. Od razu uprzedzam, że na mnie nie działa... twoja twarz. - wykonałam pionowy ruch dłonią w powietrzu od jego czoła do brody. Poszłam z miską do salonu i wygodnie rozsiadłam się na kanapie. Chłopak szedł przez cały czas za mną patrząc się wygłodniale na sałatkę.
- Uważasz, że jestem przystojny? - spytał zdziwiony, gdy tylko usiadł, nadal wlepiając wzrok w miskę na moich kolanach.
- Pytasz mnie, czy sałatę? - zaśmiałam się, a gdy on spojrzał na mnie udając zażenowanie, odpowiedziałam ze śmiechem na jego pytanie. - Tak, uważam, że jesteś całkiem przystojny. - Niall spuścił wzrok w dół. Postanowiłam zostawić bez komentarza jego zawstydzenie i wlepiłam oczy w wyłączony telewizor.
- Gdzie macie pilot? - zapytałam. Chłopak wstał i podał mi włącznik od ogromnej plazmy.
- Proszę. - szepnął.
- Dziękuję. - powiedziałam równie cicho co on i nacisnęłam zielony guzik. Telewizor trzasnął i na ekranie pokazało się okno startowe FIF'y.
- Daj. Wyłączę to. Pewnie Harry znowu grał wieczorem. - cicho westchnął, a gdy podałam mu pilot, nacisnął kilka przycisków. - Jaki chcesz program?
- Nie wiem, włącz cokolwiek. Byle nie mecz. - dodałam po chwili. Chłopak przełączył na BBC coś tam. Nawet dobrze nie pamiętam co to było. Przez całe wiadomości zajadałam się sałatką. Gdy na moim widelcu pojawił się ostatni gryz, a Niall cały czas patrzył się na mnie tak jakby jedzenia nigdy nie widział, postanowiłam dać mu resztę. Westchnęłam głośno i podałam mu widelec.
- Masz. - powiedziałam zrezygnowana. - Pierwszy i ostatni raz. - uśmiechnął się w odpowiedzi i szybko porwał w zęby sałatę.
- Dobrze gotujesz. - pochwalił mnie.
- Stwierdzasz to po jednym, nie całym posiłku, którego nawet nie ugotowałam? - spytałam ukrywając śmiech. Podniosłam lewą brew do góry i spojrzałam na niego spod byka.
- Tak. Ja mam bardzo dobrą intuicję jeśli chodzi o jedzenie. - nie wytrzymałam i wprost musiałam się zaśmiać. - No, ale zeszliśmy z tematu. - bałam się tego co za chwilę powie. - Dlaczego płakałaś przy zdjęciu Harrego na lodówce. - uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy. Tępo wpatrywałam się w Nialla. Czułam, że to znowu się stanie. Muszę uspokoić oddech. Muszę. Się. Uspokoić. Zacisnęłam zęby i szybko wstałam z kanapy.
- Nie twoja sprawa. - rzuciłam wychodząc z salonu. Zostawiłam miskę na stoliku przy sofie, więc nie miałam po co iść do kuchni. Szybko wbiegłam po schodach na górę nie patrząc przed siebie. Oglądałam się do tyłu, bo nie chciałam, żeby Niall poszedł za mną. Czułam, że zaraz zaniosę się nikontrolowanym szlochem. Przeskakiwałam co drugi stopień aż w końcu stanęłam na szczycie schodów, gdy nagle ktoś stanął mi na drodze. Zachwiałam się do tyłu, więc mocne dłonie złapały moje nadgarstki i pociągnęły do siebie.
- Wszystko w porządku? - spytał znajomy głos. Nie podnosiłam głowy, więc jego ręka złapała mój podbródek i uniosła go do góry. - Boże, Maja. Ty płaczesz?! Co się stało?! - zobaczyłam czuprynę loczków i poczułam ulgę. Z jakiegoś nieznanego mi powodu nie chciałam ujrzeć przed sobą Zayn'a.
- Ciszej Harry. Obudzisz wszystkich - wydukałam szeptem.
- Najpierw mi powiedz co się stało. - nalegał chłopak.
- Nic... Po prostu Niall trochę mnie zdenerwował... - szepnęłam.
- Trochę? Trochę?! - powtórzył głośniej.
- Tak, trochę. Bądź ciszej.- nakazałam mu. - Ja tak mam i już. Jak się zdenerwuję to płaczę. - powiedziałam. Nie mogłam wymyślić lepszego wyjaśnienia. - Za dużo nerwów, okay? Wszystko w porządku. - wymusiłam uśmiech. Widać było, że Harry nie był do końca przekonany, ale odpuścił i uśmiechnął się pokrzepiająco. Odpuścił, bo wiedział, że tego właśnie potrzebuję. W głebi serca byłam mu za to bardzo wdzięczna. Pewnie domyślał się, co mogło się stać.
- Niech ci będzie. W razie czego wal śmiało. - uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów. Kąciki moich ust także uniosły się ku górze.
- Gdzie idziesz? - zapytałam. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie garnitur.
- Spotkać się z rodzicami. Przyjeżdżają do Londynu. - odpowiedział z uśmiechem. Westchnęłam cicho i zadałam mu kolejne pytanie:
- W garniturze?
- Idziemy do restauracji. Przepraszam, ale na prawdę bardzo się śpieszę. - pokiwałam lekko głową i bez słowa odwróciłam się w drugą stronę. Na palcach przeszłam do pokoju Jessici. Zapukałam cicho, a gdy nie dostałam żadnej odpowiedzi powtórzyłam czynność. Znowu głucha cisza. Postanowiłam wrócić później. Pewnie jeszcze spała. Ruszyłam w stronę mojej łazienki po drodze zabierając ze sobą ubrania. Wzięłam szybki, ale relaksujący prysznic. Te szampony czynią cuda, jeżeli chodzi o zapach jaki unosi się po kąpieli. Nie zrobiłam makijażu. Szczerze mówiąc, nie zabardzo mi się chciało. Nie wysuszyłam nawet włosów. Założyłam na siebie szarą bluzę z naszytym logiem mojej starej szkoły i jeans'owe rurki. Musiałam się w nie dosyć długo wciskać, ale ostatecznie udało mi się je na siebie włożyć. Przejrzałam się w lustrze i po raz pierwszy od dłuższego czasu uznałam, że się sobie podobam. Co prawda w zadługiej bluzie i zbyt obcisłych spodniach, ale... podobam. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Wyszłam z łazienki, rzuciłam się na łóżko i włączyłam radio, które stało na etażerce przy łóżku. Popłynęły pierwsze nuty "The Big Bang" Rock Mafii. Tej piosenki słuchaliśmy non stop z Adamem, więc szybko przełączyłam na jakiś inny kanał, ale nie znalazłam nic ciekawego. Usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się po pokoju. W kącie zauważyłam małą biblioteczkę z wieżą stereo. Nad nią była powieszona półka z dwoma rzędami płyt CD. Ucieszyłam się, gdy znalazłam tam składankę Ed'a Sheeran'a i kilku innych artystów. Dawno go nie słuchałam. Wyjęłam więc płytę i włożyłam do wieży. Przy jego utworach zawsze bardzo łatwo się relaksuję. Zajęłam się wypakowywaniem rzeczy z walizki i układaniem ich w szafie nucąc pod nosem piosenki Ed'a. W mojej głowie cały czas dudniły słowa refrenu Give Me Love mimo, że utwór już dawno się skończył. Potem przyszła kolej na Lullaby Nickelback'a. Teraz moja głowa rozbrzmiewała pierwszymi nutami refrenu właśnie tej piosenki. Wraz z jej końcem usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam nie podnosząc wzroku znad walizki, którą nadal opróżniałam.
- To ja. - poinformował mnie cichy głosik Jess tuż nad moją głową.
- Cześć śpiochu. Jak się spało? - dopiero teraz spojrzałam na dziewczynę. - Jess, co się stało? - zapytałam, kiedy zauważyłam, że moja przyjaciółka płacze. Podniosłam się z miękkiego, czarnego dywanu i poprosiłam, żeby usiadła na łóżku. Ona cały czas wylewała rzewnie łzy. Sama klapnęłam obok niej. - No już, opowiadaj. - powiedziałam cicho. Jessica podniosła na mnie wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. Jej zielone oczy przepełnione były bólem i rozpaczą.
- Chodzi o Harrego... - zaczęła szeptem. Postanowiłam nie przerywać zalążka jej wywodu. Wiedziałam, że zaraz sama się rozgada. Uśmiechnęłam się zachęcająco. To był dla niej wyrażny znak, że może mówić. - Nie układa nam się... widzisz ja go na prawdę kocham, ale już nie tak jak wcześniej... on chyba też przestał mnie darzyć już takim uczuciem... Jeżeli kiedyś w ogóle... Wiesz... tylko, że ja nadal chce z nim być, a... a on... on nie... - zacisnęła powieki, a po jej różanym policzku spłynęła gorąca łza. - Boję się, że on mnie już nie chce,... nie chcę być taka jak Taylor... nie będę do niego cały czas wydzwaniać... Tyle, że ja ją teraz rozumiem... to znaczy... rozumiem dlaczego ona to robi... wydaje mi się, że Harrego nie można tak po prostu przestać... kochać. Byłam z nim krócej niż Taylor...ale kochałam go tak samo jak ona... jeśli nie bardziej. - potok słów wydostał się z jej ust. Mówiła jakby już nie byli razem. Jakby to co było między nimi wygasło jak z pomocą machnięcia czarodziejskiej różdżki. - Ja wiem... to tylko trzy miesiące... których w życiu bym nie zamieniła na nic innego... nigdy... ale on się już męczy w tym "związku" - tu wykonała cudzysłów w powietrzu... i ja to widzę... widzę to. - kontynuowała. - Co ja mam teraz zrobić? Zakończyć to, czy zaczekać aż on to zrobi? Nie chcę się poczuć jak... jak... szmata. Jak te inne dziewczyny, które po kolei w sobie rozkochiwał, a potem rzucał. Z drugiej strony boję się tego jak on zareaguje, bo... bo co ja miałabym mu powiedzieć?... że lepiej to zakończyć, bo on już nie chce...? ale ja nadal coś do niego czuję i tak będzie dla niego lepiej? Boże, Maja, co ja mam zrobić? - ponownie zacisnęła powieki, ale teraz z jej oczu wypływały litry łez. Byłam pewna, że ona go kochała, że coś do niego czuła, ale nie wiedziałam, czy on też. Przytuliłam ją. Kołysała się w moich ramionach tak samo jak Ida, gdy układałam ją do snu. Łzy zakręciły się w moich oczach, ale szybko je otarłam. Jess nie mogła ich zobaczyć. Musiałam być teraz silna dla niej.
- Przyniosę ci chusteczki. - zaproponowałam. - Chcesz coś do picia? - dodałam. - Połóż się, za chwilę przyjdę.
- Możesz mi zrobić zieloną herbatę. Ty też się napij. - ledwo usłyszałam jej słowa, ponieważ leżała odwrócona w stronę ściany, do mnie plecami. - Wiesz, gdzie są chusteczki? - podniosła się na łokciu, przekręcając się na drugi bok. Jej rude włosy tak pięknie mieniły się w promieniach, które słońce rzucało przez żaluzje.
- Nie, ale poradzę sobie. Wiesz, że nie lubię zielonej. - zaśmiałam się. - Wracam za 10 minut. - cicho zamknęłam za sobą drzwi. Odwróciłam się. Poczułam zapach perfum Harrego. Znowu na kogoś wpadłam. Jak zwykle. Znowu modliłam się, żeby to nie był Zayn. Znowu moje prośby zostały wysłuchane.
- Wiesz gdzie jest Jessica ? Muszę z nią porozmawiać. - spytał. Miał poważny wyraz twarzy, więc domyślałam się w jakiej sprawie jej szuka. Zacisnęłam zęby i wydukałam:
- Śpi u mnie. Nie przeszkadzaj jej. Źle się czuje. - chłopak chciał coś wtrącić, ale nie dałam mu czasu do namysłu mówiąc: - Chodź przydasz się na coś, a nie będziesz wszystkim zawadzać. - zdziwiony poszedł za mną do kuchni. Zaczęłam grzebać w szafkach poszukując napoju, którego zażyczyła sobie Jess.
- Co mam zrobić? - uśmiech wykwitł na jego twarzy, gdy tylko się odwróciłam.
- Gdzie macie zieloną herbatę? - spytałam lekko poirytowana.
- Druga szafka od prawej, trzecia szuflada od góry. - wyrecytował. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Harry westchnął i podał mi to o co prosiłam.
- Jeszcze chusteczki... - zaczęłam.
- Mokre, suche? - przerwał mi pytaniem.
- Suche... - chłopak sięgnął do drugiej wiszącej szafki i wyjął chusteczki.
- Dziękuję. Robię herbatę dla Jess... - powiedziałam. - Chcesz też? - dodałam ciszej.
- Nie, nie lubię zielonej herbaty. - odpowiedział krótko. - Mogę ci jeszcze w czymś pomóc.
- Nope, dzięki. - odwróciłam w jego stronę głowę uśmiechnęłam się lekko nalewając wodę do czajnika. Usiadł na wysepce kuchennej i przypatrywał mi się. Kilka razy i ja przeniosłam na niego wzrok, żeby sprawdzić, czy może się nie pomyliłam, ale nie. Harry patrzył się na mnie. I nawet nie próbował tego ukrywać. Typowy podrywacz. Westchnęłam cicho. Chwilę później przypomniało mi się, że miał spędzić dzisiejszy dzień z rodzicami.
- Co ty robisz tak wcześnie w domu? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Gemma źle się poczuła i mama musiała wrócić do Holmes Chapel wcześniej, a Rob nie chciał jej samej puścić, więc pojechali razem. - wyjaśnił.
- Gemma? - chciałam wiedzieć kto to.
- Moja siostra. - sprostował.
- Aha, nie wiedziałam, że masz rodzeństwo. - powiedziałam ciszej.
- A ty? - zapytał, ale nie zrozumiałam co miał na myśli.
- Co ja?
- No czy masz rodzeństwo. - głośno przełknęłam ślinę. Byłam pewna, że gdyby nie dźwięk gotującej się wody, byłoby to słychać. Uśmiechnęłam się blado i zacisnęłam zęby.
- Mam adoptowaną młodszą siostrę i starszego brata. - powiedziałam cicho. Trudno mi było o tym mówić, mimo że nie znałam jasnego powodu, dla którego mógłby to być dla mnie bardzo drażliwy temat.
- Fajnie, zawsze chciałem mieć starszego brata, a tu mam taką bezndziejną siostrę. - uśmiechnął się lekko i skwitował: - Ale lepsze to niż nic.- Zaśmiałam się pod nosem. Czajnik powoli kończył gotować wodę, więc w pokoju zapanowała cisza.
- Czemu nic nie mówisz? - spytał Harry.
- Bo myślę. - odpowiedziałam zażenowana. Moją głowę zaprzątała Ida. Nie mogłam przestać zastanawiać się nad tym, czy mama sobie z nią poradzi i czy Michal im pomaga. Co prawda mogłam do nich zadzwonić, ale bałam się, że gdy tylko usłyszę ich głosy, popłaczę się. Zanurzyłam w kubku torebkę z herbatą.
- O czym? - odezwał się ponownie chłopak przerywając moje rozmyślania.
- O niczym. - zakończyłam naszą rozmowę chcąc uniknąć większej ilości pytań, na które nie mogłam mu odpowiedzieć. Wzięłam kubek w jedną rękę i opakowanie chusteczek w drugą. Ruszyłam w stronę mojego pokoju, gdzie leżała Jess. Szybko wspiełam się po schodach wylewając przy tym trochę napoju. Gdy już stałam przy drzwiach usłyszałam huk i donośny przekleństwa Harrego z dołu.
- Żyjesz? - wychyliłam się zza ściany na schody. Widok leżącego na podłodze chłopaka w garniturze sprawił, że po raz pierwszy od przyjazdu do Londynu zaśmiałam się w głos. Gdy tylko Harry usłyszał mój śmiech, podniósł się z drewnianej podłogi i z grymasem na twarzy powiedział:
- Następnym razem, jak wylejesz herbatę daj mi znać, żebym nie wszedł w tą pieprzoną kałużę i nie rozerwał koszuli. - dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie jego biała, elegancka koszula jest przerwana na pół. Z pewnością nie była tania. Uśmiechnęłam się do niego i rzuciłam wracając do pokoju:
- Następnym razem patrz pod nogi. - usłyszałam prychnięcie. Nie miałam ochoty na przekonarzanie się z nim i cicho otworzyłam drzwi.
- Już jestem. - szepnęłam do przyjaciółki. Jessica nawet się nie poruszyła, więc dodałam z westchnięciem: - Mam dla ciebie herbatę.
- Trochę długo to trwało. - odpowiedziała rozdrażniona przekręcając się w moją stronę.
- Przepraszam, Harry mnie zagadał na dole.
- Aha. - powiedziała krótko i znowu się odwróciła.
- Jess, mogłabyś iść do swojego pokoju? Muszę wypakować rzeczy, a nie chcę ci... - zaczęłam delikatnie. Ona przerwała mi prychnięciem, wstała, wzięła herbatę oraz chusteczki z moich rąk i wyszła trzaskając drzwiami. Zostawiła mnie z rozdziawionymi ustami stojącą na środku pokoju. To zachowanie tłumaczyłam sobie jej problemami z Harrym. Nigdy wcześniej nie pokazywała po sobie zdenerwowania, przynajmniej przy mnie. Postanowiłam dać jej kilka chwil na ochłonięcie. Wyjęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na jego wyświetlacz. 10:06. Położyłam urządzenie na czarnym biurku. Głośno wyspuściłam z ust powietrze.Ten dzień okropnie mi się dłużył. Podeszłam do walizki, w której ujrzałam masę przewalających się ubrań oraz kosmetyków. Podrapałam się w głowę klękając przy bagażu.
- Jeszcze tylko trochę... - powiedziałam do siebie cicho. - Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała siedzieć przy tym resztę dnia. - westchnęłam i zajęłam się wypakowywaniem ciuchów nucąc pod nosem "Give Me Love".
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale dopiero dzisiaj wróciłam z wyjazdu. Mam nadzieję, że się spodoba. Z góry przepraszam, za każdą literówkę, która może wystąpić w tekście. Pisałam to na telefonie wygrzewając się na słońcu w słonecznej Turcji <3 Każdemu życzę takich wakacji, jakie ja miałam przez ostatnie półtora tygodnia.
~Dreamer~
xx.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz